Scroll to top

Zawodnicy UKS Luks rywalizowali w Berlinie w mistrzostwach Niemiec run-archery. Klub z zawodnikami z Wrocławia oraz Smolca wraca z zawodów z medalami i doświadczeniami przed startem na Pucharze Europy Run-Archery 2023.

Run-archery rośnie w siłę

Łucznictwo biegowe staje się coraz bardziej popularne na świecie, co pozwoliło naszym reprezentantom rywalizować w otwartych mistrzostwach Niemiec. Na naszych zawodników czekały cztery pętle biegowe o długości 900 metrów oraz trzy strzelania. Za każde pudło trzeba było dołożyć 135 metrów biegu.

Wśród kobiet rywalizowały nasze najmłodsze zawodniczki: Amelia Szczerbuk i Aleksandra Kosik. Po bardzo mądrym rozegraniu biegu wywalczył czwarte i piąte miejsce! Jednocześnie znalazły się na dwóch pierwszych miejscach w kategorii U18! Na ostatnim okrążeniu wyprzedziły najgroźniejszą rywalkę, a w siostrzanej walce na finiszu lepsza o 1,9 sekundy okazała się Amelia. Kolejny do rywalizacji przystąpił Przemysław Jastrząb, który wywalczył piąte miejsce w stawce zawodników mających 35-50 lat. Dla prezesa UKS Luks Smolec również był to debiut w tej odmianie łucznictwa.

Mówią po zawodach

Przemysław Jastrząb: – Wyjazd na te zawody był dla mnie (tak jak i dla Oli i Amelii) pierwszą stycznością z zawodami łucznictwa biegowego. Wspomnę, że ze startami w zawodach łuczniczych nie mam dużego doświadczenia. Wszystkie zliczyć mogę na palcach jednej ręki, a w zawodach biegowych nie startowałem w ogóle. Ponieważ jednak od dziecka startowałem w amatorskich biegach narciarskich, więc uczucie napięcia przed startem, adrenaliny w trakcie biegu, przełamywania swych słabości i krzesania resztek sił na finiszu nie jest mi obce. Przygotowując się do biegów narciarskich (przeważnie na dystansach 25 i 50 km na przełomie lutego i marca każdego roku) staram się biegać sobie „kontrolne” 5- lub 10-kilometrowe przebieżki. Są okresy w roku, gdy udaje mi się to zrobić kilka razy w tygodniu, czasem udaje się jednak tylko kilka razy na miesiąc… Ostatni miesiąc nie był pod tym względem najlepszy, więc moja forma była wielką niewiadomą. Podobnie zresztą było z formą łuczniczą – dobrze, że zdążyłem przed wyjazdem przestrzelać sobie nowy komplet strzał przygotowany przez trenera Kaspra.

Dojechawszy na miejsce zobaczyliśmy piękny, nowoczesny kompleks sportowy „w środku niczego” – trawiaste boisko piłkarskie otoczone bieżnią, z piaskownicą do skoków w dal, osłonami do rzutowych konkurencji lekkoatletycznych, boiskiem piłkarskim ze sztuczną nawierzchnią, boiskiem do siatkówki plażowej, mini-ścianką wspinaczkową i pięknym budynkiem klubowym – wszystko należące do klubu, który szczyci się udziałem w rozgrywkach piłkarskiej klasy okręgowej… Mistrzostwa Niemiec w łucznictwie biegowym ze względu na liczbę uczestników (ok. 120 osób) miały wspaniałą atmosferę. Zewsząd towarzyszyły nam serdeczność i uśmiechy, świetny doping na trasie biegu, a spiker i jednocześnie sędzia główny zawodów, nauczył się bezbłędnie mojego imienia i nazwiska (sic!), po czym w trakcie biegu wielokrotnie informował uczestników o moich postępach na trasie: Pszemek to, Pszemek tamto…

Co do osiągniętego wyniku jestem zadowolony. Stoczyłem walkę o „otarcie się o podium” na ostatnim okrążeniu. Niewiele zabrakło, lecz chodziło głównie o to, by zobaczyć, jak mój organizm poradzi sobie z interwałowym wysiłkiem. Teraz wiem lepiej, jak przygotować się do Pucharu Europy w Czechach za trzy tygodnie. Liczę na to, że swoimi startami zachęcimy innych łuczników w Polsce do poznania smaku rywalizacji w nowej dyscyplinie łuczniczej, tym bardziej że łucznictwo biegowe nie jest tak wymagające
sprzętowo, dopuszcza też większą dowolność co do używanych rodzajów łuków.

Aleksandra Kosik: – Mistrzostwa Niemiec były pierwszymi z zawodów, w których brałam udział, które miały skalę międzynarodową. Ten fakt sprawiał, że wyczekiwałam ich z ekscytacją i byłam dość zestresowana. Jak się okazało w ogóle niepotrzebnie. Miło zaskoczyła mnie przyjazna atmosfera i ludzie, którzy są tam, by robić co kochają w duchu rywalizacji. Sam bieg był dla mnie dość przyjemny, ze względu na to, że umiejętnie oszczędzałam energię zamiast gonić za innymi. Pozwoliłam sobie zaufać intuicji. Ciało samo mnie prowadziło, a to znacząco wpłynęło na wynik. Z radością mogę powiedzieć, że „pierwsze koty za płoty” i dopiero się rozkręcam. Jestem głodna więcej i z niecierpliwością czekam na następne zawody, by jak najlepiej reprezentować kraj w tej niesamowitej dyscyplinie.

Amelia Szczerbuk: – Mistrzostwa Niemiec to były moje pierwsze zawody z run-archery, jak i pierwsze zawody za granicą. Atmosfera była istnie rodzinna, kibicowanie sobie nawzajem, miła kadra i świetna organizacja. Stres był, ale dzięki panującej atmosferze i super ludziach, nie był aż tak odczuwalny. Dałam z siebie wszystko i cieszę się z mojego wyniku. Czwarte miejsce to jednak prawie podium, prawda? Mój pierwszy start zdecydowanie uważam za udany.

Wszystkie informacje dotyczące klubu można znaleźć na facebookowym profilu: https://www.facebook.com/uksluks.

Dodatkowe materiały pojawiają się na Instagramie: https://www.instagram.com/uks_luks/. Zapraszamy również na stronę internetową: uksluks.pl